Odpowiedź :
Odpowiedź:
Pewnego poranka, tuż pod koniec września, książę o imieniu Mojżesz, dojrzałego już wieku, wybrał się na spacer po przypałacowym parku. Jako że dzień był dość zimny, przyodział na siebie gruby kożuch. Z przyjemnością patrzył na swoje włości, spożywając przy tym kruche ciasteczka upieczone przez jego żonę. W ostatnim czasie obdarowywała go nimi chyba zbyt często, gdyż jej małżonek zaczął miewać problemy z dopinaniem płaszcza na wysokości brzucha, co jednak wydawało mu się błahym problemem. Księciu rzuciła się w oczy wiewiórka – piękna, ruda, z puszystym ogonem. Pragnął przyjrzeć się jej z bliska. Czyhał na nią już od kilku minut, kiedy ni stąd, ni zowąd, nadleciała pszczoła. Mężczyzna bardzo obawiał się owadów, więc czym prędzej rozpoczął ucieczkę. Biegł tak szybko, jak tylko mógł, co niestety poskutkowało tym, że przewrócił się… tuż przy brzegu rzeki! Nagle zza pleców usłyszał niespodziewany chichot. Stali za nim wszyscy jego synowie, którzy przyszli zawołać ojca na wspólne śniadanie.
Wyjaśnienie: