👤

Napisz opowiadanie o niesamowitych przygodach z czerwonym krzesłem.(minimum 150 słów)
Plissss na jutro muszę mieć.
Daje naj naj naj​


Odpowiedź :

Odpowiedź:

Długo nie mogłam znaleźć odpowiedniego prezentu dla mojego dziadka,a zbliżały się 80 urodziny kochanego dziadunia Teosia. Zawsze był przy mnie,rozpieszczał mnie,opowiadał ciekawe historie,zabierał mnie na wspaniałe wycieczki. Teraz dziadunio nie ma już tyle sił,mimo ,że ma szczere chęci,to stara się nie poddawać Bardzo mnie niepokoi jego stan zdrowia. Teos,czasami mówię tak gdy nie słyszy,to wspaniały ,ciekawy życia podróżnik.Czesto podróżował,zwiedził wiele krajów z których przywoził cudne pamiątki.Przy nim nie można się nudzić.Czesto przy pomocy internetu zwiedzamy te miejsca,które dziadunio zna osobiście.Jego opowieści są niesamowite ,bajeczne i niezwykle. Bardzo go kocham i chciałabym dla niego znaleźć coś niezwykłego. Postanowiłam ,że zacznę od przeszukania miejsc związanych ze starociami,często można coś interesującego znaleźć. Niestety poszukiwania nic nie dały.Naprawde straciłam nadzieję i było mi bardzo przykro. Wszystkie rady ,podpowiedzi znajomych już mnie znudziły,wszystko było podobne,nudne i bezsensowne . Naprawdę byłam w kropce.Wtedy odezwała się do mnie moja znajoma,która poprosiła mnie abym wybrała się z nią do stryjka Wojtka. Stryjek mieszkał w starym ,dużym domu,na skraju miasta w bardzo szacownej dzielnicy,gdzie budynki miały świetna przeszłość. Gosia opowiadała często niesamowite historie. Bylam bardzo ciekawa. Po drodze rozglądałam się uważnie,wytrzeszczajac oczy przy każdej ciekawej budowli. Wojtek okazał się sympatycznym gadułą .Opowiadal ,opowiadał,aż wreszcie pokazał nam swój ogromny zameczek ,tak o nim pieszczotliwie mówił.Bylo super już miałyśmy wychodzić ,gdy moją uwagę zwrócił jeden śmieszny przedmiot. Stał samotnie w kącie lekko przykryty jakąś tkaniną. Korciło mnie aby spytać ale zabrakło mi odwagi. Goska zauważyła moje zainteresowanie i sama spytala stryja o tę rzecz. Starszy pan chwilę się zastanowił i powiedział ,że ten przedmiot jest magiczny. spojrzelismy po sobie i lekko skrzywiona mina dalej słuchaliśmy ciekawej choć niesamowitej histori tego krzesła. Bo to było krzesło o dziwnej czerwonej barwie,kolor co prawda by już dość wyblakły ale nadal ciekawy. Stryj po długiej wyczerpującej opowieści dał mi je ,tak po prostu. Nie mogłam uwierzyć,co ja z nim zrobię,po co mi " magiczne krzesło". Wtedy pomyślałam o dziadku,podaruje mu je,on lubi takie nietypowe przedmioty .Bedzie to naprawdę niecodzienny prezent,będzie dużo śmiechu i radości. Wiem co sobie pomyślą inni,ale to nieważne,liczy się tylko mój ukochany dziadunio. Zapakowaliśmy ten niezwykły podarek ,pożegnaliśmy starszego pana i ruszyliśmy do domu. Mieliśmy z Gosia niezła zabawę,żartom i śmiechem nie było końca. Trwały przygotowania do celebracji urodzin dziadka,prezent zapakowałam śliczny kolorowy papier z dużą kokardą.Nadszedl wielki dzień,byłam ciekawa reakcji dziadunia. Było wesoło i rodzinnie,prezenty i duży ulubiony tort z toastem. Wyobraźcie sobie nikogo specjalnie nie zdziwił prezent-krzeslo,wszyscy chcieli na nim usiąść,nic specjalnego. Pomyślałam sobie ,że dziadek będzie mógł na nim siadać i wyobrażać sobie ,że podróżuje jak w czasach młodości. Marzyłam ,żeby był szczęśliwy i odwiedził miejsca w których byli jego dawni przyjaciele. Wierzyłam w cudowna moc czerwonego krzesła. Dziadunio był bardzo zmęczony tym świętowaniem przeprosił wszystkich ,życząc spokojnego wieczoru i udał się do pokoju .Następnego dnia wcześnie rano obudził mnie dziadek i nic nie wyjaśniając zabrał mnie do pokoju. Jakie było moje zdziwienie,kiedy zobaczyłam krzesło w pokoju dziadunia zupełnie odmienione,intensywny kolor,żadnych znak zużycia. Dziadunio nie mógł wydobyć przez chwilę głosu,widać było ,że był czymś bardzo przejęty. Gdy zaczął mówić nie mogłam uwierzyć w jego opowieść,wiem ,że dziadek lubi trochę ubarwiać swoje przeżycia ale to było nieprawdopidone wrecz bajkowe. Gdybyście widzieli dziadunia Teosia,oczy błyszczały,twarz promieniała ,był bardzo wzruszony. To był najwspanialszy widok ,mój dziadek płakał i bardzo był mi wdzięczny. Okazało się ,że wypowiedziane przeze mnie życzenia dla dziadka spełniły się jednej nocy. Trudno mi w to uwierzyć,ale patrzac na Teosia uwierzyłam.Stalam długo wtulona w dziadunia i dziękowałam w myslach Gosi jej wujowi za spełnienie marzenia mojego dziadka. Wtedy przypomniałam sobie o słowach pana Wojtka o rzekomej ,cudownej własności krzesła,ale to tylko stara rzecz,niesamowite,najważniejsze ,że dziadziuś Teos poczuł się młodym .Tylko to się liczyło,a krzesło pozostało z nami do dziś chociaż Teosia niema to często siadam na nim i rozmawiam z ukochanym dziaduniem,naprawdę.

mam nadzieje że pomogłem

Wyjaśnienie:

 Wczo­raj­szy dzień w szkole był męczący. Pani z anglie­skiego zro­biła nie­za­po­wie­dzianą kart­kówę, wuefi­sta kazał nam prze­biec 300 m, na doda­tek pod­czas prze­rwy, chcą zjeść śnia­da­nie, zorien­to­wa­łam się, że zapo­mnia­łam je zabrać z domu. Lek­cje skoń­czy­łam o 15, był to aku­rat ponie­dzia­łek. Szybko poszłam do szatni po kurtkę. Wycho­dząc ze szkoły zacze­piła mnie kole­żanka z klasy, spy­tała czy możemy wra­cać razem. Zgo­dzi­łam się, mieszka tuż obok mnie i zawsze to cie­kaw­sza opcja, niż samotna droga powrotna.

   W poło­wie trasy, zauwa­ży­łam czer­wone krze­sło. Stało przy śmiet­niku, widocz­nie jego poprzedni wła­ści­ciel nie był świa­domy jakie posiada ono nie­sa­mo­wiete umie­jęt­no­ści. Ale od początku, skąd w ogóle wiem, że zwy­kłe krze­sło może coś potra­fić, to absurd, sytu­acja jak z filmu. Zau­wa­żyw­szy krze­sło, od razu przy­cią­gneło mnie to, iż jedna noga lekko się poru­szała. Ode­bra­łam to jako znak macha­nia. Poka­za­łam zna­jo­mej, z zacie­ka­wie­niem pode­szły­śmy do śmiet­nika. Nogi mi odpa­dały po wcze­śniej­szym bie­ga­niu na lek­cji wf-u. Pospisz­nie usia­dłam, nagle poczu­łam jak krze­sło deli­kat­nie zaczyna się podno­sić do góry. Prze­stra­szy­łam się i zła­pa­łam się opar­cia, aby nie upaśc. Kole­żanka patrzyła na mnie z nie­do­wie­ża­niem. Powie­działa, żebym zeszła, ona też chce spró­bo­wać. Stało się dokład­nie to samo co w moim przy­padku, były­śmy w ogrom­nym szoku. Zbli­żał się wie­czór, słońce zacho­dziło, pozo­sa­twi­jąc tylko poje­dyń­cze pro­myki. Dla nas był to znak, aby zbie­rać się do domu. Posta­no­wi­łam zabrać krze­sło ze sobą.

   Wcho­dząc do domu, mama spy­tała po co mi to krze­sło, nie mogłam jej prze­cież powie­dzieć praw­dzi­wego powodu. Zmy­śłi­łam coś i powie­dzia­łam, że muszę iśc odro­bić lek­cje. Zadzwo­ni­łam do zna­jo­mej, umó­wi­ły­śmy się na sobotę. Całą noc myśla­łam co możemy zro­bić i czy krze­sło będzie nas rozu­mieć.

    Sobotni pora­nek roz­po­czę­łam od pożyw­nego śnia­da­nia. Zabra­łam czer­wone krze­sło. Patry­cja cze­kała już na podwórku. Usia­dłam i powie­dzia­łam, „zabierz mnie do fon­tanny”, udało się, następ­nie wró­ci­łam na start. Krze­sło nie­dość, że latało, to na doda­tek rozu­miało pole­ce­nia. Usta­li­ły­śmy, że każda z nas będzie miała 30 minut na swoje życze­nie. Chcia­łam zro­bić babci nie­spo­dziankę, pole­cia­łam więc do pie­rakni po jej ulu­bione roga­liki z różą, bab­cia ucie­szyła się. Wró­ci­łam, teraz Patry­cji kolej. Powie­działa mi, że poprosi krze­sło, żeby zabrało ją do schro­ni­ska dla psów, od dawna marzyła, by przy­gar­nąć szcze­niaka. Wra­ca­jąc kupiła dla nas po kanapce, nie zamie­rza­ły­śmy mar­no­wać czasu na obiad w domu. Czasu było nie­wiele i zbyt­nio nie mia­ły­śmy, już pomy­słu na dal­sze życze­nia. Odpro­wa­dzi­łam kole­żankę i wró­ci­łam do domu. Jutro czeka nas kolejny dzień przy­gód. Już nie mogę się docze­kać.

Go Studier: Inne Pytanie