Odpowiedź :
Odpowiedź:
Za siedmioma falami, za siedmioma wirami, w głębi Wisły, w najgłębszej wodzie, w zamku z czarnych korzeni, (...) żył przed laty okrutny Czarodziej. Brodę miał z wo- dorostów, zbroję z rybich łusek, z pancerzy skorupiaków żelazną tarczę i miecz z że- laznym ostrzem. (...)
Nienawidził wszystkiego, co dobre i piękne, małe słabe i bezbronne. A najbardziej nienawidził ptaków, które śpiewały.
Kiedy wynurzał się z wody i uderzał mieczem o tarczę – niebo stawało w płomieniach, a on śmiał się głosem podobnym do grzmotu:
– Błyskawice, do ataku! Podpalajcie gniazda ptaków!
(...)
Niech się spalą wszystkie drzewa, niech tu żaden ptak nie śpiewa!
I tak się zdarzyło, że pewnego dnia, kiedy niebo nad brzegiem Wisły rozgorzało bły- skawicami Czarownika, z lasu wybiegła dziewczyna. Sawa miała na imię. W otwartych dłoniach niosła gniazdo pełne piskląt i wołała z płaczem:
– Panie! Nie zabijaj ptaków! Zlituj się! Pozwól im śpiewać!
(...)
– A może wolisz, żebym cię w łabędzia zamienił?... Nie, za ładna jesteś. (...) Zatrzymam cię przy sobie. Będziesz syreną. Twoje nogi zamienię w rybi ogon, twoje ciało pokryje się łuską...
– Ratunku! – krzyknęła Sawa, ale już było za późno. Czar został rzucony. Zły Czarow- nik przemienił dziewczynę w syrenę i wciągnął do podwodnego królestwa.
A od tego miejsca daleko, za górami, pagórkami, nad rzeką, w puszczy nad brzegiem Wisły żył myśliwy, który miał trzech synów. (...) Najmłodszy na imię miał Wars.
Z dębowego pnia zbudował mocną łódź, przez siedem nocy wiązał sieć. A potem po- żegnał ojca i wypłynął na wiślany nurt.
Woda sama go niosła. Cicho, spokojnie i sennie. Aż zaniosła pod wiklinową wyspę. A tam – w zielonych wiklinach-łozinach coś się kłębiło, szamotało, szumiało wiatrem i połyskiwało srebrem.
– Hop! Hop! Jest tam kto?! – zawołał Wars.
– Wiii...wiii... widzisz mnie? – odpowiedział ptasi głos. I poskarżył się żałośnie (...). Rozgarnął Wars wiklinowe gałęzie. Ostrożnie, żeby nie uszkodzić skrzydeł, wyplątał ptaka z uwięzi. (...). A wielki ptak (...) zaśpiewał:
– Jestem Ptakiem-Wiatrem, Królem wszystkich ptaków. Pomogłeś mi w biedzie, dziękuję, rybaku.
Skrzydła mam szerokie od ziemi do nieba, wezmę cię pod skrzydła, gdy będzie potrzeba!
Odleciał Ptak-Wiatr. (...) Na niebie pojawił się księżyc, w krzakach rozśpiewały się sło- wiki. Nadeszła ciepła, majowa noc.
– Zostanę tu – postanowił Wars.
Podpłynął do brzegu, przycumował łódź. I nagle z głębi rzeki wypłynęła syrena. Wło- sy miała długie, złote, rozpuszczone do pasa, ogon jak ryba, a głos taki, że zamilkły, zasłuchały się słowiki. Patrzyła na Warsa i śpiewała tak, że każde słowo trafiało mu prosto w serce:
– Ej, rybaku, popatrz na mnie, zaczarował mnie Czarodziej, kiedyś byłam piękną panną, teraz jestem rybą w wodzie. Kto się czarów nie przelęknie, kto nie wierzy w żadne gusła, ten mnie złowi w swoje sieci
i opadnie rybia łuska...
Zmąciła się spokojna woda. Zniknęła syrena. Skoczył Wars do łodzi, chwycił sieć – pa- trzy, a na środku rzeki stoi zły Czarownik. Dźwignął się z dna – wielki, groźny. Tarczę z wody otrząsnął, mieczem księżyc z nieba przegonił. Pogroził Warsowi i ostrzega:
– Żeby spotkać się z dziewczyną, musisz siedem fal przepłynąć. Gdy przeskoczysz siódmą falę, Siedem wirów będzie dalej.
Gdy przez wiry się przeprawisz,
błyśnie siedem złych błyskawic!... B
Spiętrzyła się woda, zakotłowała. Ruszyła na łódź. Fale pod niebo wysokie, wiry głę- bokie do dna (...)
– Uważaj, Warsie! – woła spod nieba Ptak-Wiatr. Jest! Przyleciał na pomoc.
Uderzył Czarownik w tarczę. Skoczyły błyskawice spod miecza. Siedem błyskawic ru- szyło do ataku... Ale Ptak-Wiatr przeniósł łódź Warsa przez siedem wirów, odgonił siedem fal i przepędził siedem błyskawic. Zakołował skrzydłami, wyrwał Czarodzie- jowi miecz, wytrącił tarczę.
Sawa je podniosła. A Wars już rzuca na nią sieć, już wyciąga z wody. Skończyły się cza- ry. Opadła rybia łuska. Syrena zmieniła się w dziewczynę. (...)
A Ptak-Wiatr woła do nich spod nieba:
– Za siódmą górę i za siedemdziesiątą rzekę przegonię złego Czarownika! Żeby już nigdy nie wrócił! A wy zostańcie tutaj i bądźcie szczęśliwi! Kochajcie się!
– Kochajcie... – powtórzyły wiślane fale.
I liście drzew, i ptaki, i słońce wstające nad Wisłą.
I tutaj – kończy się legenda –
był sobie chłopak i dziewczyna,
i tu, od imion zakochanych,
historia miasta się zaczyna.
Na brzegu Wisły zamieszkali,
dom zbudowali – Wars i Sawa,
i z dwojga imion się zrodziło
najmilsze z wszystkich miast – Warszawa. C
(Źródło: Wanda Chotomska, „Legendy polskie”, Wydawnictwo Literatura, Łódź 2015, s. 65-72)
Wyjaśnienie: