Odpowiedź :
Odpowiedź:
napiszę na temat 1 jakby co
zakładam że nie mieszkasz w Warszawie, ale możesz to zmienić :)
Wyjaśnienie:
Kilka miesięcy temu wydarzyło się coś, co całkowicie zmieniło moje życie. Mianowicie spotkałem trzech ważnych polskich bohaterów, których pewnie znacie z książki pt "Kamienie na Szaniec" Aleksandra Kamińskiego. Nauczyłem się od nich, że nie wolno się poddawać i warto walczyć do końca.
Siedziałem sobie na ławce w parku w Warszawie, czytając lekturę, która nie wydawała się mi zbyt interesująca. Postanowiłem, że pójdę na krótki spacer, żeby chwilę odpocząć, a że dość rzadko przebywałem w tym mieście, postanowiłem zwiedzić Stare Miasto. Pogoda była dość nieprzyjemna - na dworze wiało, no ale przecież w październiku trudno spodziewać się ciepła na dworze. Przechadzając się przy starodawnych budynkach, usłyszałem głośny krzyk wydobywający się zza wyjątkowo przestarzałego bloku.
- Halo? - zawołałem, jednak nikt nie odpowiadał. Postanowiłem samemu sprawdzić, co się dzieje.
Kiedy wyszedłem zza budynku, wszystko zmieniło wygląd. Domy, które zaledwie kilka minut temu były w dobrym, odnowionym stanie, teraz zawalały się i wyglądały mizernie.
- Hej, odsuń się! - usłyszałem. Odwróciłem się, stał za mną chłopak o ciemnych włosach. Przypominał mi kogoś, ale nie wiedziałem kogo.
- A ty to kto? - spytałem, odsuwając się na bok. Ze zdziwieniem zobaczyłem, że trzyma w rękach karabin. - I po co ci broń?
- Ty się z choinki urwałeś? - zdziwił się, podając mi strzelbę. - Jest druga wojna światowa, człowieku! Jeśli nie chcesz zginąć, to radzę ci walczyć.
- Ale ja nawet nie wiem jak się tego używa - zaprotestowałem, jednak przy twarzy przeleciał mi granat i zrozumiałem, że muszę się bronić.
- Jestem Alek, tak przy okazji - przedstawił się i nagle wszystko było zrozumiałe.
- Aleksy Dawidowski?! - krzyknąłem. - Nie wierzę, chyba przeniosłem się w czasie... No dobrze, to chyba muszę walczyć. Tylko po co, skoro i tak mamy mniej amunicji?
- Widzisz, gdyby wszyscy tak myśleli, to Polska poddałaby się od razu - powiedział, strzelając do jakiegoś pojazdu. - Musimy walczyć, bo nawet przegrywając pokazujemy, że jest w nas jakaś siła. Nie wolno się poddawać. Takiej potyczki ulicznej jak tu pewnie nie wygramy, ale trzeba wierzyć, że mamy szanse.
Pokiwałem głową i rozpracowałem, jak używa się broni. Strzeliłem w opony pewnego samochodu, w którym jechali Niemcy.
- Dobrze ci idzie - pochwalił. - Jeśli pójdzie tak dalej, to naprawdę wygramy!
Do nas przybiegło dwóch innych chłopaków. Poznałem, że to Rudy i Zośka.
- Naprawdę dobrze was poznać - powiedziałem. - Jesteście narodowymi bohaterami, wiecie?
- A ty skąd niby to wiesz? - spytał Tadeusz.
- Nieważne. - Uznałem, że powinienem się zbierać. - Słuchajcie, może dacie sobie radę sami?
- Tak, zobacz, już się wycofują - odpowiedział Rudy. - Nie wiem, gdzie ty chcesz iść, bo wszędzie trwają walki. Ale mam nadzieję, że ty też będziesz próbował obronić swój kraj.
- Chciałbym - westchnąłem. - Na pewno nie będę się poddawać. Do zobaczenia... albo i nie.
Wyszedłem zza barykady i wróciłem za budynek. Kiedy zobaczyłem współczesne Stare Miasto, poczułem ulgę, ale jednocześnie było mi przykro, że nie mogłem bardziej pomóc Polsce.
Jednak wiedziałem, że to spotkanie wiele mi dało.
Nigdy nie zapomnę tego, co stało się w Warszawie. Bohaterowie książki Aleksandra Kamińskiego nauczyli mnie tego, że nie wolno się poddawać i trzeba mieć nadzieję. Na pewno przyda mi się to w przyszłości!
Liczę na naj :)) pozdro!