Odpowiedź :
licze na naj :)
Był ciepły, zimowy wieczór. Siedziałem przy oknie, słuchając muzyki. Wszystkie lekcje odrobiłem, więc ogarnęło mnie znudzenie. Śniegu za oknem jak na lekarstwo. Nagle zadzwonił mój telefon komórkowy. Odebrałem. okazało się, że był to mój kolega z klasy, z którym przyjaźniłem się od lat przedszkolnych. Był podekscytowany i mówił szybko. Zrozumiałem jedynie tyle, że mam zaraz przyjść do naszego sekretnego miejsca za domem, gdzie spędzamy wiele czasu w letnich porach roku. Nalegał, więc ubrałem się, odkrzyknąłem rodzicom, że na chwilkę schodzę na dół i już mnie nie było. Kiedy podszedłem do Maćka, ten trzymał w ramionach zawiniątko. Był to koc. Koc się ruszał. Z zaciekawieniem zapytałem , co jest w kocu. Maciek nic nie odpowiedział, ale jego policzki były zaróżowione z przejęcia. Odwinął rąbek materiału i naszym oczom ukazała się malutka kudłata głowa z błyszczącymi oczkami i czarnym mokrym noskiem. To był piesek. Mój kolega zrelacjonował mi całe zdarzenie, twierdząc, że znalazł go w naszym schowku. Psiak tak piszczał, że chłopak nie miał serca go tam zostawiać. Wspólnie zastanawialiśmy się , co z nim zrobić, gdzie znaleźć mu dom. Pierwszą myślą było odwiezienie go do schroniska, ale chyba żaden z nas tego nie chciał. Maciek mieszkał tylko z mamą w małym mieszkanku i jego mama na pewno nie zgodziłaby się na nowego domownika. Postanowiłem, że zajmę się znajdą. Moi rodzice są dosyć surowi, ale nie za bardzo się tym przejmowałem. Od pierwszego wejrzenia polubiłem tego szczeniaczka. Wziąłem koc i zwierzaka i pożegnawszy się z Maćkiem poszedłem do domu. Mama i tato nawet nie zauważyli, kiedy wróciłem. ulokowałem pieska za moim łóżkiem, aby było mu ciepło przy kaloryferze. Po kąpieli , mama chcąc powiedzieć mi dobranoc, wsunęła głowę przez drzwi do mojego pokoju. Na jej "dobranoc"usłyszała piszczenie. Nie zdążyłem odpowiedzieć. Oboje z tatą natychmiast zaglądnęli we właściwe miejsce. czyli za moje łóżko. Błyszczące oczka spoglądały na nich jak czarne perełki, a niezdarne ruchy pieska wzbudziły raczej śmiech niż zdenerwowanie. Po długiej rozmowie, rodzice zgodzili się na nowego domownika. Byłem bardzo szczęśliwy, ale wiedziałem też ,że łączy się to z dużą odpowiedzialnością. Czuję, że jestem na to gotowy. Zawsze warto mieć dużo przyjaciół. A pies to przecież najlepszy przyjaciel człowieka. Co prawda, piesek znalazł lepszy dom, taki z ogrodem i na wsi, gdzie nie ma tylu aut, ale była to moja najbardziej niesamowita przygoda w życiu.