👤

Odwołując się do treści przeczytanego opowiadania, odpowiedz na pytania: Kto? Co? Kiedy? Gdzie? Dlaczego? Po co zrobił?


Opowiadanie:

Jarek tak się wiercił na posłaniu, że w końcu zbudził siostrę. Zwykle wstawał wczesnym rankiem i śpieszył na najwyższą w mieście wieżę kościoła Mariackiego, zwaną Hejnalicą. Grał stamtąd hejnał, wzywał nim do opuszczania mostów zwodzonych, do otwierania bram miejskich, budził głosem trąbki wszystkich mieszkańców Krakowa.

– Przecież nie świta... – zdziwiła się Maryjka.

– Jakoś nie mogę spać – mruknął Jarek.

– Ja też. Powiedz, to prawda, co ludzie wczoraj na Rynku mówili, że Tatarzy idą na Kraków?

– Nie słyszałem – skłamał. Chciał tym kłamstwem uspokoić Maryjkę.

– Sandomierz zdobyli – znów zaczęła.

Przerwał jej szybko:

– Sandomierz daleko, śpij.

Sam jednak nie spał. Wstał z posłania, narzucił na siebie kożuch barani.

– Napiję się wody w sieni, zaraz wrócę – powiedział.

Woda chłodna, orzeźwiająca sprawiła, że resztki snu odeszły od Jarka. Otworzył drzwi na ulicę, wyjrzał: cisza, spokój, tylko... Zaczął nasłuchiwać – jakiś odgłos szedł gdzieś z daleka, dziwny odgłos, którego nigdy przedtem nie słyszał: niby szum, niby dudnienie tysięcznych kroków... ludzkich czy końskich – nie dawało się odróżnić.

– Tatarzy! – krzyknął Jarek i runął w pustą ulicę. – Ludzie! Za broń chwytać! Tatarzy!

– Czego wrzeszczysz? – dwóch strażników miejskich, którzy zdrzemnęli się gdzieś pod murem, zmęczeni nocnym czuwaniem, wpadło na Jarka.

– Zbudzić trzeba... Tatarzy! – bełkotał chłopiec, krztusząc się własnym oddechem.

– Tatarzy! – przerazili się strażnicy. Nasłuchiwali przez chwilę. – Uciekać, póki czas! A i ty zmykaj, jeśli ci życie miłe!

– Kiedy nie wiem…

– Na co czekasz? Każda chwila droga – krzyknęli mu jeszcze i zniknęli za rogiem ulicy.

Biegł coraz szybciej. W niedługi czas potem w całym mieście słychać było trzask gwałtownie otwieranych bram i nawoływania:

– Co to się dzieje?

– Nie świt jeszcze przecież, a trąbka gra z wieży...

– Co też ten strażnik robi, żeby ludzi przed czasem ze snu zrywać?

– A może coś się stało?

Ktoś wreszcie zawołał:

– Toż nie słyszycie, co się dzieje? Tatarzy pod miastem!

Wśród ogólnego popłochu kobiety z dziećmi, zawodząc głośno, chroniły się niewielkimi jeszcze grupami na Wawelskie Wzgórze, opasane potężnym wałem z drzewa, kamieni i ziemi. Kto mógł, śpieszył do kościoła przy Grodzkiej ulicy: mury miał grube, był niczym twierdza obronna. Mężczyźni biegli na miejskie wały, gotując się do obrony miasta.

A już płonące żagwie, ciskane przez wroga, zaczęły padać na domy, wzniecając pożary. W bramy uderzały nieprzyjacielskie tarany, a strzały, puszczane z tysięcznych łuków, pruły powietrze.

Nie przerywając grania, Jarek wychylił się przez okienko wieży. Niebo zaczynało się rozjaśniać – nie wiadomo: od łuny czy od wschodzącego słońca.

Strzały przelatywały coraz gęściej, powietrze wokół Jarka zdawało się być pełne jękliwego pobrzęku.

Grał swój hejnał, tym razem na alarm, na cztery strony świata, żeby ani jeden człowiek nie został zaskoczony napadem – na północ, południe, na wschód... I wtedy właśnie posłyszał świst tatarskiej strzały tuż przy uchu. Dźwięk trąbki urwał się jakąś chrapliwą nutą. Ucichł...

I już ten hejnał pozostał taki niedokończony – z melodią urywającą się w pół taktu, taką, jaką słyszycie dzisiaj.


PLISS NA JUTRO PIERSZEJ ODPOWIEDZI DAJE NAJ!!!


Odpowiedź :

Odpowiedź:

Kto? Co? Kiedy? Gdzie? Dlaczego? Po co zrobił?

(kto?) Jarek nie mógł spać (kiedy?) w nocy, dlatego poszedł (gdzie?) na dół napić się wody. Usłyszał on wtem zza drzwi (co?) dudnienie tysięcznych kroków. Przestraszył się i chciał bronić innych ludzi, (dlaczego?) ponieważ Tatarzy wkroczyli na tereny. Głośno rozkrzykiwał wieści o Tatarach (po co zrobił?) w celu uchronienia mieszkańców. Musiał zagrać hejnał na wieży, nie wiedział, że grał ostatni raz (dlaczego?), ponieważ został postrzelony strzałą tatarską.

Wyjaśnienie:

Go Studier: Inne Pytanie